Archiwum 22 czerwca 2005


cze 22 2005 Notka
Komentarze: 0

Witam:)
A to napisałem obecnie ;)
Spostrzegawczy zauważyli,że dwa razy jest ta sama notka;).Ale jestem tak leniwy,że nie chce mi się jej usuwać ;)
Co o blogu?Koszmarek pod względem graficzno-estetycznym.Aż szkoda słów,i to jest e-pamiętnik "informatyka po szkołach" ;p.Że o zawartości merytorycznej nie wspomnę.
"A w mojej głowie..ciągła wojna"....
I to chyba najtrafniej określa co się dzieje ze mną,a raczej co sie nie dzieje....
Pewne sytuacje,które zaistniały w moim życiu...całkiem niedawno...uświadomiły mi,że jestem CHOLERNIE SAMOTNY...,że oprócz rodziny,nie mam z kim pogadać,o tym co mnie gryzie,nie ma mi kto doradzić...
Najlepiej sie zamknę w sobie...No ale ja przecież jestem zamknięty w sobie ;p
Tak samo jak jestem "lekko kaleki" i "niedorozwinięty emocjonalnie"...
Przeraża mnie to....
I tyle na dziś marudzenia ;)
Pozdrawiam.
Krzysiek.

P.S.Do zobaczyska za pół roku ;))

krzysko : :
cze 22 2005 To napisałem po Jego śmierci...
Komentarze: 0

"Pan jest pasterzem moim,
Niczego mi nie braknie.
Na niwach zielonych pasie mnie.
Nad wody spokojne prowadzi mnie.
Duszę moją pokrzepia.
Wiedzie mnie ścieżkami sprawiedliwości
Ze względu na imię swoje.
Choćbym nawet szedł ciemną doliną,
Zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną,
Laska twoja i kij twój mnie pocieszają,
Zastawiasz przede mną stół wobec nieprzyjaciół moich.
Namaszczasz oliwą głowę moją,
kielich mój przelewa się.
Dobroć i łaska towarzyszyć mi będą
Przez wszystkie dni życia mego.
I zamieszkam w domu Pana przez długie dni"
To oczywiście Psalm 23
Czasem człowiek ma potrzebę wypowiedzi skierowaną do nikogo.Albo poprostu chce utrwalić swoje myśli i słowa.Dla samego siebie
To co teraz napiszę,napewno będzie nieprzychylne wielu osobom.A nawet przez niektórych nazwane,że obrażam Boga a napewno osobę JANA PAWŁA II.Ale podzielę się(chyba sam z sobą) co mi chodzi po głowie.
To piękne,że media się w taki sposób wyciszyły.Słuchałem muzyki poważnej,z wielkim zachwytem.Brak reklam,brak narzucenia pewnych schematów "jak żyć"...
Ale bodajże we wtorek naszły mnie takie "niewesołe" myśli...przecież stacje takie jak TVN, Polsat i inne....gazety typu Fakt,Super Express...to brukowce,dla nich jest ważna "masówka" a nie jakość przekazu.Wieczna pogoń za jak najtańszą sensację.I wieczne promowanie wzorców "nie nosisz butów X,jesteś nikim"," nie jeżdzisz samochodem A,jesteś nikim","nie pozywasz do sądu firmy B,jesteś nikim"...I doszedłem do tego,to smutne...,że te "media" potraktowały Papieża jako produkt marketingowy uwarunkowany potrzebą chwili.Czyli "nie wierzysz/nie kochasz/nie płaczesz za Papieżem to jesteś nikim?".A gdzie ich wcześniejsza "etyka" a raczej Jej brak?Ciągłe śmiecie i reklamy?Aż tak się zmienili?Szczerze wątpie.
Czyli to kolejna życiowa ułuda?.
Tak samo jest z nami.Większość ludzi wychodzi z założenia:"pójdę do kościoła,bo sąsiedzi poszli,koleżanki były"...wszystko na pokaz.To bezsensu,to wewnętrzne zakłamanie. Dowartościowanie się poprzez pustkę?"Bo tak wypada?"
Albo braterstwo krakowskich zespołów,setki pojednań....na jak długo?Do pierwszego starcia?
Czasem myślę,że ten cały szum wobec miłości do Papieża....to jakaś ułuda..że po jego śmierci cały świat powróci do swego zakłamania...reklam telewizyjnych...i nic nie wnoszącej muzyki.
Nagle we wszystkich rodzi się wielki katolicyzm.Nie neguję,faktycznie TAK MOGŁO BYĆ...ale dlaczego tak póżno?Dlaczego doceniamy rzeczy w tym wypadku OSOBĘ,której już nie ma?
Bo żyjemy dla siebie...i obchodzi nas tylko czubek własnego nosa...
Nagle wszyscy mówią/piszą o wielkości JEGO słów...o ICH wadze i wpływie na naszą cywilizację.Ale gdzie byli wcześniej?Czekali w ukryciu na TEN moment....wstydzili się?...wątpili?...czekali na dowód,że warto?
Chciałbym się mylić,chciałbym żeby naprawdę COŚ się zmieniło.Już niechodzi o religijność,tylko o stosunek o drugiego człowieka,o pewne zasady moralne.O jakiekolwiek zasady.Nie chciałbym,aby ofiara z życia Ojca Świętego poszła na marne.I pamiętali o nim tylko z okazji rocznic.
Nie jestem silnie wierzący i chyba nigdy nie byłem.Nie napiszę,że nie będę bo nie wiem co mnie czeka w przyszłości.To jest odpowiedni moment,aby "skierować się we właściwą drogę życiową".Ale nie wiem....nie mogę...nie potrafię.Jakieś dwie siły wewnętrzne mnie rozdzierają.
Nie napiszę,że nie jestem jak "inni"...
Napewno od dłuższego czasu zmieniam się duchowo,coś we mnie pęka,jakaś skorupa uczuć.Coś poprostu nie jest ze mną tak jak powinno.A może tak powinno być?Tylko tak wcześniej nie było,i stąd takie różnice.
Nie mam wsparcia,mam bagaż wielu wątpliwości.Ale mam,bynajmniej tak mi się wydaje,duchowego przewodnika jakim był Ojciec Święty.Mam,ale nie umiem z niego skorzystać.
Czy śmierć Jana Pawła II mnie zmieni?.Nie sądze.Ale zostanie dla mnie wzorcem,jakim był.Że trzeba swoje cierpienia nosić w sobie.Że trzeba otwierać się potrzeby drugiego człowieka,a nie żyć "własnym ja".I wiele innych powodów
Nie płakałem po Nim.Nie potrafiłem i nadal nie potrafię.W moim sercu jest dziwny żal,którego nie można nazwać.Na drugi dzień(w niedzielę) byłem nie-sobą w sobie.
Czy data 2 kwietnia 2005,godz.21:37 zmieni świat?To chyba NIESTETY będzie kolejny dowód,że nasze społeczeństwo wierzy w bożka zwanego życiem doczesnym/materialnym niż w KOGOŚ więcej.
Napewno ktoś,to mógłby to czytać podniesie larum."No jak to,wypowiadaj się za siebie,przecież nie jesteś wierzący to skąd możesz wiedzieć."Ale tę naszą wiarę otwieramy i zamykamy w budynku kościelnym.
Chciałbym i pragnąłbym,aby skończyć z tą "sztuczną żałobą",z całym tym medialnym zgiełkiem i wypowiedziami "ekspertów" i "znawców" i wziąść się do pracy.Słowa Ojca Świętego,naszego NAJWIĘKSZEGO RODAKA W DZIEJACH POLSKI(zauważcie,media przedstawiały Go jako jednego z największych) zacznijmy wcielać w czyn a nie o nich tylko mówmy rozmyślając coby było gdyby.Chociaż tego nie spieprzmy.
Bynajmniej ja się postaram.
W tej mojej wypowiedzi za dużo jest zwrotu "nie wiem".Tak być nie powinno.Ale może na tym polega życie,że się do końca "nie wie".To tylko masa niedomówień,domysłów.Niczego nie powinno się być pewnym.Że są małe radości i wielkie smutki..
Tak na marginesie,do końca życia nie zapomnę wywiadu reportera TVNu z kard.Macharskim,w którym kard.Macharski powiedział "życie się nie kończy...życie się zmienia".Zmieńmy je...teraz.

krzysko : :
cze 22 2005 Stara ale nowa notka;))
Komentarze: 0

Witam :)

I jestem,po dłuższej przerwie...
Znaczy źle,będzie notka...a czy ja jestem....tego nie wie nikt...
Dostałem dwa tygodnie urlopu i się nudzę....
Zdałem na prawo jazdy jakiś spory czas temu ;p
Dostałem wreszcie DVD (tyle czekania;ppp ),fajny bajer nic więcej..
Siostra wyjechała(a raczej poleciała,jest bardziej prawdziwe) do Anglii.Mam nadzieję,że ja również w niedługim czasie odbędę odprawę w terminalu "Etiuda" i na własne oczy zobaczę kolebkę rocka:))
Ale teraz troszkę za bardzo wybiegłem w przyszłość...
Nadal jestem kawalerem do wzięcia ;-))
Co mnie motywuje do życia?Nadzieja,że każdy kolejny dzień może być lepszy...
"Nie należy się przywiązywać do czegoś, czego w razie wpadki nie jesteś w stanie porzucić w ciągu 30 sekund".....to cytat ;-))
Pewnie nie uwierzycie(wcale nie musicie....) ale minął kawał czasu,odkąd skończyła mi się dwutygodniowa laba i od dłuższego czasu "łamię kark" w pracy...
Ale tak naprawdę,to pobolewa mnie kręgosłup...zresztą nie tylko on..
Stałem się bardziej zgorzkniały niż byłem,coraz bardziej zamykam się w świecie,który sam dla siebie jestem "gwiazdą" i tylko moje postępowanie jest słuszne.Może to samotność tak człowieka zabija wewnętrznie.Już nawet wirtualnie mam coraz gorsze kontakty z ludżmi,szczerze pisząc to są równe zeru.Coś mi z życia umyka,ucieka gdzieś,nie wiedzieć zupełnie gdzie..
Mamy początek grudnia...pierwszy raz od długiego czasu,moje wydatki przyszłe i również te obecne przekraczają przychody finansowe,i to mnie do pewnego stopnia rozwala psychicznie. Zresztą nie tylko to,ale mniejsza o większość.
Tak na marginesie,zaraz niedługo (20 grudnia) minie dwa miesiące jak pisze notkę.No ale myślę,że nie będzie takiej rocznicy.....
Dziś mamy 11 grudnia i dziś umieszczę notkę,i tak do niej nie jestem w stanie dopisać nic więcej...dopadło mnie,coś czego bliżej nie można określić...
Czy warto jest opisywać stan emocjonalny,jeśli samemu się nie można określić?Czego się pragnie?Czego się oczekuje?Czy warto?
Jaki jest sens....
Ale trzeba cały czas znajdywać jakieś małe radości życiowe,inaczej bym się ostatecznie załamał,poległ na gruzach własnego "ja".Jest nie najlepiej,ale zawsze może być gorzej.Bo lepiej w moim przypadku być nie może...
Pozdrawiam.
Krzysiek

P.S.Jakby co to wesołych świąt i dosiego roku :))

krzysko : :