Komentarze: 3
Witam :)
I jestem,po dłuższej przerwie...
Znaczy źle,będzie notka...a czy ja jestem....tego nie wie nikt...
Dostałem dwa tygodnie urlopu i się nudzę....
Zdałem na prawo jazdy jakiś spory czas temu ;p
Dostałem wreszcie DVD (tyle czekania;ppp ),fajny bajer nic więcej..
Siostra wyjechała(a raczej poleciała,jest bardziej prawdziwe) do Anglii.Mam nadzieję,że ja również w niedługim czasie odbędę odprawę w terminalu "Etiuda" i na własne oczy zobaczę kolebkę rocka:))
Ale teraz troszkę za bardzo wybiegłem w przyszłość...
Nadal jestem kawalerem do wzięcia ;-))
Co mnie motywuje do życia?Nadzieja,że każdy kolejny dzień może być lepszy...
"Nie należy się przywiązywać do czegoś, czego w razie wpadki nie jesteś w stanie porzucić w ciągu 30 sekund".....to cytat ;-))
Pewnie nie uwierzycie(wcale nie musicie....) ale minął kawał czasu,odkąd skończyła mi się dwutygodniowa laba i od dłuższego czasu "łamię kark" w pracy...
Ale tak naprawdę,to pobolewa mnie kręgosłup...zresztą nie tylko on..
Stałem się bardziej zgorzkniały niż byłem,coraz bardziej zamykam się w świecie,który sam dla siebie jestem "gwiazdą" i tylko moje postępowanie jest słuszne.Może to samotność tak człowieka zabija wewnętrznie.Już nawet wirtualnie mam coraz gorsze kontakty z ludżmi,szczerze pisząc to są równe zeru.Coś mi z życia umyka,ucieka gdzieś,nie wiedzieć zupełnie gdzie..
Mamy początek grudnia...pierwszy raz od długiego czasu,moje wydatki przyszłe i również te obecne przekraczają przychody finansowe,i to mnie do pewnego stopnia rozwala psychicznie. Zresztą nie tylko to,ale mniejsza o większość.
Tak na marginesie,zaraz niedługo (20 grudnia) minie dwa miesiące jak pisze notkę.No ale myślę,że nie będzie takiej rocznicy.....
Dziś mamy 11 grudnia i dziś umieszczę notkę,i tak do niej nie jestem w stanie dopisać nic więcej...dopadło mnie,coś czego bliżej nie można określić...
Czy warto jest opisywać stan emocjonalny,jeśli samemu się nie można określić?Czego się pragnie?Czego się oczekuje?Czy warto?
Jaki jest sens....
Ale trzeba cały czas znajdywać jakieś małe radości życiowe,inaczej bym się ostatecznie załamał,poległ na gruzach własnego "ja".Jest najlepiej,ale zawsze może być gorzej.Bo lepiej w moim przypadku być nie może...
Pozdrawiam.
Krzysiek
P.S.Jakby co to wesołych świąt i dosiego roku :))