cze 22 2005

To napisałem po Jego śmierci...


Komentarze: 0

"Pan jest pasterzem moim,
Niczego mi nie braknie.
Na niwach zielonych pasie mnie.
Nad wody spokojne prowadzi mnie.
Duszę moją pokrzepia.
Wiedzie mnie ścieżkami sprawiedliwości
Ze względu na imię swoje.
Choćbym nawet szedł ciemną doliną,
Zła się nie ulęknę, boś Ty ze mną,
Laska twoja i kij twój mnie pocieszają,
Zastawiasz przede mną stół wobec nieprzyjaciół moich.
Namaszczasz oliwą głowę moją,
kielich mój przelewa się.
Dobroć i łaska towarzyszyć mi będą
Przez wszystkie dni życia mego.
I zamieszkam w domu Pana przez długie dni"
To oczywiście Psalm 23
Czasem człowiek ma potrzebę wypowiedzi skierowaną do nikogo.Albo poprostu chce utrwalić swoje myśli i słowa.Dla samego siebie
To co teraz napiszę,napewno będzie nieprzychylne wielu osobom.A nawet przez niektórych nazwane,że obrażam Boga a napewno osobę JANA PAWŁA II.Ale podzielę się(chyba sam z sobą) co mi chodzi po głowie.
To piękne,że media się w taki sposób wyciszyły.Słuchałem muzyki poważnej,z wielkim zachwytem.Brak reklam,brak narzucenia pewnych schematów "jak żyć"...
Ale bodajże we wtorek naszły mnie takie "niewesołe" myśli...przecież stacje takie jak TVN, Polsat i inne....gazety typu Fakt,Super Express...to brukowce,dla nich jest ważna "masówka" a nie jakość przekazu.Wieczna pogoń za jak najtańszą sensację.I wieczne promowanie wzorców "nie nosisz butów X,jesteś nikim"," nie jeżdzisz samochodem A,jesteś nikim","nie pozywasz do sądu firmy B,jesteś nikim"...I doszedłem do tego,to smutne...,że te "media" potraktowały Papieża jako produkt marketingowy uwarunkowany potrzebą chwili.Czyli "nie wierzysz/nie kochasz/nie płaczesz za Papieżem to jesteś nikim?".A gdzie ich wcześniejsza "etyka" a raczej Jej brak?Ciągłe śmiecie i reklamy?Aż tak się zmienili?Szczerze wątpie.
Czyli to kolejna życiowa ułuda?.
Tak samo jest z nami.Większość ludzi wychodzi z założenia:"pójdę do kościoła,bo sąsiedzi poszli,koleżanki były"...wszystko na pokaz.To bezsensu,to wewnętrzne zakłamanie. Dowartościowanie się poprzez pustkę?"Bo tak wypada?"
Albo braterstwo krakowskich zespołów,setki pojednań....na jak długo?Do pierwszego starcia?
Czasem myślę,że ten cały szum wobec miłości do Papieża....to jakaś ułuda..że po jego śmierci cały świat powróci do swego zakłamania...reklam telewizyjnych...i nic nie wnoszącej muzyki.
Nagle we wszystkich rodzi się wielki katolicyzm.Nie neguję,faktycznie TAK MOGŁO BYĆ...ale dlaczego tak póżno?Dlaczego doceniamy rzeczy w tym wypadku OSOBĘ,której już nie ma?
Bo żyjemy dla siebie...i obchodzi nas tylko czubek własnego nosa...
Nagle wszyscy mówią/piszą o wielkości JEGO słów...o ICH wadze i wpływie na naszą cywilizację.Ale gdzie byli wcześniej?Czekali w ukryciu na TEN moment....wstydzili się?...wątpili?...czekali na dowód,że warto?
Chciałbym się mylić,chciałbym żeby naprawdę COŚ się zmieniło.Już niechodzi o religijność,tylko o stosunek o drugiego człowieka,o pewne zasady moralne.O jakiekolwiek zasady.Nie chciałbym,aby ofiara z życia Ojca Świętego poszła na marne.I pamiętali o nim tylko z okazji rocznic.
Nie jestem silnie wierzący i chyba nigdy nie byłem.Nie napiszę,że nie będę bo nie wiem co mnie czeka w przyszłości.To jest odpowiedni moment,aby "skierować się we właściwą drogę życiową".Ale nie wiem....nie mogę...nie potrafię.Jakieś dwie siły wewnętrzne mnie rozdzierają.
Nie napiszę,że nie jestem jak "inni"...
Napewno od dłuższego czasu zmieniam się duchowo,coś we mnie pęka,jakaś skorupa uczuć.Coś poprostu nie jest ze mną tak jak powinno.A może tak powinno być?Tylko tak wcześniej nie było,i stąd takie różnice.
Nie mam wsparcia,mam bagaż wielu wątpliwości.Ale mam,bynajmniej tak mi się wydaje,duchowego przewodnika jakim był Ojciec Święty.Mam,ale nie umiem z niego skorzystać.
Czy śmierć Jana Pawła II mnie zmieni?.Nie sądze.Ale zostanie dla mnie wzorcem,jakim był.Że trzeba swoje cierpienia nosić w sobie.Że trzeba otwierać się potrzeby drugiego człowieka,a nie żyć "własnym ja".I wiele innych powodów
Nie płakałem po Nim.Nie potrafiłem i nadal nie potrafię.W moim sercu jest dziwny żal,którego nie można nazwać.Na drugi dzień(w niedzielę) byłem nie-sobą w sobie.
Czy data 2 kwietnia 2005,godz.21:37 zmieni świat?To chyba NIESTETY będzie kolejny dowód,że nasze społeczeństwo wierzy w bożka zwanego życiem doczesnym/materialnym niż w KOGOŚ więcej.
Napewno ktoś,to mógłby to czytać podniesie larum."No jak to,wypowiadaj się za siebie,przecież nie jesteś wierzący to skąd możesz wiedzieć."Ale tę naszą wiarę otwieramy i zamykamy w budynku kościelnym.
Chciałbym i pragnąłbym,aby skończyć z tą "sztuczną żałobą",z całym tym medialnym zgiełkiem i wypowiedziami "ekspertów" i "znawców" i wziąść się do pracy.Słowa Ojca Świętego,naszego NAJWIĘKSZEGO RODAKA W DZIEJACH POLSKI(zauważcie,media przedstawiały Go jako jednego z największych) zacznijmy wcielać w czyn a nie o nich tylko mówmy rozmyślając coby było gdyby.Chociaż tego nie spieprzmy.
Bynajmniej ja się postaram.
W tej mojej wypowiedzi za dużo jest zwrotu "nie wiem".Tak być nie powinno.Ale może na tym polega życie,że się do końca "nie wie".To tylko masa niedomówień,domysłów.Niczego nie powinno się być pewnym.Że są małe radości i wielkie smutki..
Tak na marginesie,do końca życia nie zapomnę wywiadu reportera TVNu z kard.Macharskim,w którym kard.Macharski powiedział "życie się nie kończy...życie się zmienia".Zmieńmy je...teraz.

krzysko : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz